Prokurator Instytutu Pamięci Narodowej żąda surowej kary dla byłego ambasador RP przy OECD w Paryżu, Jana Woronieckiego, w zakończonym procesie lustracyjnym.
W przyszły czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie ogłosi wyrok w sprawie lustrowanego wieloletniego ambasadora RP przy OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) w Paryżu. Dyplomata z ponad 40-letnim stażem pracy w MSZ został zarejestrowany przez wywiad MSW w 1972 r.
Jak w procesie dowodził IPN, lustrowany działał świadomie, jako kontakt operacyjny (KO) o ps. „Rubinus” do roku 1983. Według zeznań oficera prowadzącego dyplomatę – funkcjonariusza Jana Lareckiego – „Rubinus” w latach 80. miał m.in.
zrelacjonować bezpiece nastroje panujące w MSZ przed pielgrzymką papieża Jana Pawła II do Polski.
Jak wynika z teczki KO,
„Rubinus” miał być wynagradzany przez bezpiekę w szwajcarskiej walucie premiami. Bezpieka zwracała mu też koszty poniesione w działalności zdobywania informacji wywiadowczych. Jak podkreślał w czwartek w mowie końcowej prokurator IPN Jarosław Skrok, część informacji dostarczonych przez KO „Rubinus” była przez SB oceniana wysoko i została wykorzystana przez różne komórki tajnych służb MSW.
Woroniecki miał być chwalony za dostarczanie informacji o obywatelach zagranicznych. Dane dotyczące dwóch z takich osób, dostarczone przez „Rubinusa”, skutkowały założeniem im teczek i rozpoczęciem rozpracowania ich przez Departament I MSW.
–
To dane konkretnych, działających wówczas aktywnie w polityce osób – podkreślał prok. IPN w odniesieniu do nazwisk, których nie ujawniono w procesie. Przesłuchana przez sąd biegła grafolog potwierdziła autorstwo Woronieckiego w podpisach „Rubinusa” pod częścią dokumentów.
W mowie końcowej prok. IPN Jarosław Skrok podkreślał, iż
Woroniecki miał świadomość, że jest tajnym współpracownikiem bezpieki, posługując się ps. „Rubinus”.
Woroniecki nie zaprzeczył, że kontaktował się z oficerami bezpieki, spotykał z rezydentem wywiadu w Genewie i przekazywał informacje. Twierdzi jednak, wbrew dowodom przedstawianym przez IPN, że miały one oficjalny charakter.
W mowie końcowej dyplomata stwierdził, że oskarżenie jest dla niego niezrozumiałe po „ponad 40 latach służby dla kraju takiego, jaki on był”. Przy okazji podważania zeznań oficerów bezpieki, występujących w procesie jako świadkowie, Woroniecki zaskoczył szczerością: –
Rezydenci wywiadu PRL mają po 1989 r. nadal dużą władzę. Kilka lat temu jeden z dawnych rezydentów pełniąc ważną funkcję wydał decyzję o cofnięciu urzędującemu ambasadorowi poświadczenie bezpieczeństwa, tym samym przesądził o jego odwołaniu – mówił dyplomata.
IPN zażądał wysokiej kary dla lustrowanego ze względu na „długi okres współpracy” jak i wysoką funkcję (ambasadora RP przy OECD), którą pełnił w momencie wypełniania zakwestionowanego oświadczenia lustracyjnego. Decyzja ostateczna o wymiarze kary należy do trzyosobowego składu sędziowskiego, w którym zasiada
sędzia Igor Tuleya – syn funkcjonariuszy MSW PRL, autor sformułowań sądowych porównujących działania CBA do metod stalinowskich. Drugim z orzekających sędziów jest
Wojciech Małek, znany z uniewinnienia wicepremiera PRL Stanisława Kociołka w procesie Grudnia ’70.
Źródło: niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Maciej Marosz
Wczytuję ocenę...