Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Honor spływający krwią. Mordowane dla posagu, za karę, dla „zasady”

25-letnia Farzana Ikbal została zatłuczona cegłami przed budynkiem sądu w Lahore. Była w ciąży, ale ojciec dziecka nie cieszył się akceptacją jej bliskich.

venitism.blogspot.com
25-letnia Farzana Ikbal została zatłuczona cegłami przed budynkiem sądu w Lahore. Była w ciąży, ale ojciec dziecka nie cieszył się akceptacją jej bliskich. Nastoletnia Anusha umarła w męczarniach po tym, jak rodzice oblali ją żrącą substancją. Powód? Dwa razy spojrzała na obcego chłopaka. 29-letnią Nehę podpalili teściowie, benzyna plus zapałki i gotowe. Przeżyła. Takich historii nie zobaczymy w bollywoodzkich superprodukcjach - pisze „Gazeta Polska”.

Powodów jest wiele. Dziewczyna nie chce narzeczonego wybranego przez rodzinę, wiąże się z miłości, wymyka się z domu w zachodnim ubraniu, pragnie się wykształcić, jej bliscy nie są na tyle majętni, by zadowolić finansowe roszczenia teściów etc. Bywa, że kobieta pada ofiarą gwałtu, ale jej nieszczęście jest w środowisku odbierane jako hańba dla rodziny. Finał jest taki, że sprawca może spać spokojnie, ale jego ofiara jest postrzegana jako nieczysta. Czasem, by „honorowo” zabić kobietę, wystarczy insynuacja, złe słowo, bezpodstawne oskarżenie o hańbienie dobrego imienia rodziny. Zabójstwa honorowe, w zależności od szerokości geograficznej, noszą różne nazwy. W Pakistanie mówi się o „karo-kari”. Co roku w tym państwie na skutek „karo-kari” ginie tysiąc kobiet, drugie tyle w sąsiednich Indiach.W skali globalnej ONZ wychodzi od 5 tys. morderstw honorowych rocznie popełnianych nie tylko (o czym się zbyt często zapomina) w krajach Afryki i Azji, lecz także w Europie. Odrębnie traktuje się tzw. zabójstwa posagowe, do których w Indiach, według National Crime Records Bureau (NCRB), w samym tylko 2012 r. doszło blisko 100 tys. razy.

Sprawa Farzany – patologia w pigułce

Od śmierci Farzany Ikbal minęły trzy tygodnie. Zginęła w biały dzień, ukamienowana przez dwa tuziny napastników. Policja odebrała broń jednemu z nich – podejrzanie mierna interwencja, biorąc pod uwagę, że do wydarzenia doszło przed dobrze strzeżonym budynkiem sądu w centrum Lahore. Komendant policji, Zulfiqar Hameed, usprawiedliwiał swoich ludzi, twierdząc, że tłum był nie do opanowania, Hameed zarzucił przy okazji zachodnim mediom „niewłaściwy sposób relacjonowania zabójstwa, które w gruncie rzeczy było całkiem zwykłe, a poza tym powinno być postrzegane w kontekście specyfiki pakistańskiego społeczeństwa”. Sprawa Farzany jest tylko z pozoru jednoznaczna. Od początku media informowały, że dziewczyna zginęła z rąk ojca i krewnych, ponieważ wbrew woli rodziny zamiast poślubić swojego kuzyna, wydała się za obcego mężczyznę. Szanse na to, by któryś z zabójców odpowiedział za swój czyn, od początku były praktycznie równe zeru. W Pakistanie rodzina ofiary morderstwa może przebaczyć sprawcy i wymiar sprawiedliwości zawiesza wszelkie dociekania. Kiedy wśród katów jest ojciec zamordowanej, teoretycznie sam sobie może wybaczyć – i po sprawie. Mało tego – nikt go nie potępi. Splamiony honor rodziny wymaga pomszczenia, a krnąbrna córka, która nie liczy się ze zdaniem rodziców i wychodzi, za kogo jej się podoba, albo przeciwnie – nie chce się rozwieść na ich żądanie, nie jest godna, aby żyć. Do tego momentu przypadek z Lahore wpisuje się w tysiące podobnych.

A teraz niespodzianka: mąż Farzany, Mohammad Ikbal, też nie jest niewiniątkiem. Cztery lata temu zamordował swoją żonę. Udusił ją „z miłości do Farzany”. Nie poszedł siedzieć, bo synowie, którzy stanęli od razu po jego stronie, wypłacili rodzinie matki zadośćuczynienie pieniężne za utratę córki (tzw. diya), zwalniając tym samym wymiar sprawiedliwości z obowiązku zakładania sprawy. Teraz w internecie krążą fotografie Mohammada modlącego się za żonę albo pokazującego jej zdjęcie do kamery. Na błyszczącym kwadraciku młoda twarz okolona chustką, w tle pomarszczone oblicze jej męża, mężczyzny co najmniej 50-letniego. Morderca pierwszej żony płacze po śmierci drugiej, ukamienowanej przez jej własnego ojca – oto patologia pakistańskich relacji jak na dłoni. To jednak nie koniec – siostra dziewczyny na łamach katarskiej prasy zarzeka się, że Farzana bała się męża i próbowała uciec od niego i że to on ją zabił pod budynkiem sądu. Wersji tej przeczą relacje przechodniów i policjantów. Ale ta historia ma tyle niejasności, że kolejna nie robi różnicy. Okazuje się bowiem, że państwo Ikbal pobrali się w styczniu br., ale dwa lata wcześniej Mohammad uprowadził swoją przyszłą małżonkę z… domu jej kuzyna Mazara Ikbala, który był wtedy jej mężem. Tak więc totalne pomieszanie z poplątaniem, gdzie niedoszły narzeczony okazuje się byłym mężem, a mąż zimnokrwistym mordercą pierwszej towarzyszki życia. A na końcu tej historii jest 25-letnia dziewczyna zakatowana cegłówkami i jej nienarodzone dziecko. Najważniejsze, że honor ocalono.

Kiedy ojciec skąpi grosza

W Indiach zgodnie z pradawnym zwyczajem rodzice panny młodej muszą przez całe małżeństwo córki obdarowywać jej teściów kosztownymi podarunkami. Kogo nie stać na takie fanaberie, ma nie lada kłopot. Dziewczyna, której rodzice niedostatecznie się starają, by zadowolić rodzinę męża, jest bita, poniewierana, głodzona, bywa zmuszana do samobójstwa lub po prostu mordowana i palona tak, by policja nie miała już czego badać. W marcu br. do szpitala w Delhi trafiła Neha, 29-letnia matka dwójki dzieci. Rozległe rany po poparzeniach pokrywały połowę jej ciała. W rozmowie ze Sky News Neha opowiedziała o swojej gehennie. Po ślubie rodzina męża agresywnie domagała się pieniędzy i podarunków. Ojciec Nehy nie mógł sprostać ich wymaganiom, cenę zapłaciła córka. Teściowie zaczęli ją bić i poniżać, sytuację dodatkowo pogorszyły narodziny wnuczki – dziewczynka w hinduskiej rodzinie oznacza kłopoty, jest bezwartościowa, bo kojarzy się z obciążeniem finansowym. W Indiach co roku zabija się pół miliona nienarodzonych dzieci płci żeńskiej.

Konsekwencje takiego postępowania są widoczne w strukturze demograficznej kraju – w Indiach brakuje dziś około 50 mln kobiet. Nadreprezentacja mężczyzn jest m.in. skutkiem selektywnej aborcji. Poza tym to przecież w Indiach kobiety padają wyjątkowo często ofiarą gwałtów, w 2012 r. w całym kraju zgłoszono ich blisko 25 tys., w tym 1051 dotyczyło przestępstw seksualnych na dziewczynkach poniżej 10. roku życia. Te szokujące dane zaczęły wzbudzać zainteresowanie Zachodu po serii bestialskich, zazwyczaj zbiorowych gwałtów zarówno na Hinduskach, jak i zachodnich turystkach. Ostatni przypadek skrajnego okrucieństwa grupy Hindusów (w tym stróżów prawa) względem dwóch nastolatek we wsi Katra wstrząsnął nawet najbardziej odpornymi. Dziewczynki zostały zgwałcone i powieszone na drzewie. Obie należały do najniższej kasty, więc władze z ociąganiem zarządziły mobilizację. Poszukiwania zaginionych rozpoczęto dopiero 12 godzin od zgłoszenia.

Wracając do Nehy – kiedy urodziła córkę, rodzina męża zatraciła już wszelkie hamulce. Kobieta była wyrzucana w środku nocy na ulicę. Pokornie znosiła kolejne razy, nie sądziła, że teściowie posuną się do próby zabójstwa. Pewnego dnia oblali ją benzyną i podpalili.

Jakbym zabiła je wszystkie

Koniec października 2012 r., wioska w pakistańskim dystrykcie Khoi Ratta. 15-letnia Anusha popełniła poważny błąd, ucinając sobie pogawędkę z obcym chłopakiem. Honor rodziny wisi na włosku, ktoś przecież mógł zobaczyć tę rozmowę. Ojciec wciąga ją do domu i bije, oskarża o niewłaściwe zachowanie. Potem razem z matką Anushy oblewa ją kwasem. „Już więcej tego nie zrobię” – krzyczy dziewczyna, ale klamka już zapadła. Zanim trafi do szpitala, dwa dni zwija się z bólu w domu, rodzice nie mają środków, by ją zawieźć do miasta. Dopiero znajomy doktor daje im trochę pieniędzy na podróż. Lekarze stwierdzają poparzenie 70 proc. powierzchni ciała, dziewczyna umiera w męczarniach. Matka wyraża skruchę, w rozmowie z mediami przyznaje, że po wszystkim miała wrażenie, jakby zabiła wszystkie swoje dzieci, ale za chwilę dodaje: „Śmierć była jej przeznaczona”. Gdyby Anusha przeżyła, dołączyłaby do Najafy Sultana, Kawal Kayum, Sairy Liaqat i tysięcy innych kobiet, które zakrywają lustra, bo własne odbicie sprawia im ból, przypomina horror. Co roku na świecie dochodzi do co najmniej 1,5 tys. przypadków napaści na kobiety i oblania ich żrącą substancją. 80 proc. ofiar nie ma nawet 18 lat, sprawcami są najbliżsi lub odrzuceni konkurenci.
 

Całość artykułu w najnowszym wydaniu tygodnika „Gazeta Polska”

Więcej na temat trudnego życia kobiet w Afganistanie, Indiach, Arabii Saudyjskie etc. w najnowszym miesięczniku „Nowe Państwo”. Gorąco polecamy artykuł Małgorzaty Matuszak „Kiedy strach być kobietą”

 



Źródło: Gazeta Polska

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Olga Doleśniak-Harczuk
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo