Przewodniczący SLD Leszek Miller został wieczorem uderzony w Sieradzu przez nieznanego mężczyznę i oblany nieznaną substancją. Działacze Sojuszu złożyli w tej sprawie doniesienie na policję. Prawdopodobnie byłemu premierowi nic się nie stało, bo zamiast do szpitala udał się do... domu.
O ataku poinformował rzecznik Sojuszu Dariusz Joński.
Według jego relacji, Miller - wraz z innymi politykami SLD - uczestniczył w Sieradzu w koncercie muzyki poważnej. Po zakończeniu koncertu został nagle zaatakowany przez nieznanego mężczyznę, który uderzył b. premiera w tył głowy foliową torebką napełnioną nieznaną substancją, wykrzykując przy tym coś niezrozumiałego.
"
Uderzenie było tak mocne, że torba się rozerwała, a substancja o bardzo nieprzyjemnym zapachu oblała premiera" - powiedział Joński.
Po zdarzeniu lider SLD wrócił do domu, a jego partyjni koledzy złożyli sieradzkiej policji doniesienie o "naruszeniu nietykalności cielesnej". Joński ma nadzieję, że sprawca ataku zostanie zatrzymany, tym bardziej, że było wielu świadków tego incydentu, lokalne media nagrywały wizytę Millera.
Szef SLD uczestniczył w Sieradzu w koncercie muzyki poważnej. Na koncert operowy zapraszał wicestarosta sieradzki Zbigniew Kasiński (SLD). Miała w nim uczestniczyć również Weronika Marczuk, która z pierwszego miejsca listy SLD w województwie łódzkim ma startować w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Nie wiemy czy była.
Źródło: niezalezna.pl,PAP
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
pk
Wczytuję ocenę...