Miłośnik nazistów na listach Tuska » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

Ostrożniej z tą pewnością

Wielu się zgorszyło, ale wiem, co napisałem i dlaczego. I powtórzę polemistom: ogłaszanie jako rzeczy pewnej i oczywistej, iż w Smoleńsku przeprowadzono skutecznie zamach, jest przedwczesne i szkodzi sprawie. I to nie tylko w perspektywie bieżącej po

Wielu się zgorszyło, ale wiem, co napisałem i dlaczego. I powtórzę polemistom: ogłaszanie jako rzeczy pewnej i oczywistej, iż w Smoleńsku przeprowadzono skutecznie zamach, jest przedwczesne i szkodzi sprawie. I to nie tylko w perspektywie bieżącej polityki (co jest bezdyskusyjne, wystarczy spojrzeć na sondaże); może zaszkodzić także w przyszłości.

Nie mamy (nie możemy mieć, bo wszystko jest w gestii Putina) żadnych rozstrzygających dowodów. Mamy jedynie przesłanki. Mocne i spójne, ale uprawdopodobnione głównie domniemaniem, że kto ukrywa lub fałszuje dowody, ten najwidoczniej jest winny. W wypadku Kremla wcale nie musi to być prawdą. Ma on, o czym wielokrotnie pisałem, oczywisty interes w tym, by uprawdopodabniać naszą wiarę w zamach. A mając wszystkie karty w ręku, może też w odpowiednim dla siebie momencie, jeśli uzna to za korzystne, wydobyć z ukrycia przekonujące dowody, że jednak był to nieszczęśliwy wypadek. Wszystkie wyliczenia, które mamy, oparte są przecież na danych zawartych w oficjalnym raporcie, wszystkie ekspertyzy, których nie przeprowadzono, uzależnione od dobrej woli Moskwy.

W sprawie Smoleńska zadawanie pytań jest skuteczniejsze niż ogłaszanie światu jako pewników idącej najdalej hipotezy. W takiej sytuacji politycy powinni być cierpliwi i iść pół kroku za ekspertami. Czynią odwrotnie − żaden ekspert nie mówi, że jest pewien zamachu, mówią to politycy właśnie. To błąd, który daje się wyjaśnić tylko tak, jak to zrobiłem w świątecznej „Gazecie Polskiej Codziennie”.

Poza wszystkim, są sprawy, które mi do teorii zamachu, kuszącej, bo wyjaśniającej wszystko, w sposób zgodny z naszym wiekowym doświadczeniem, nie pasują. Takie, jak na przykład zeznania śp. Remigiusza Musia (przypominane na tych łamach), który wyraźnie mówił, że słyszał najpierw huk upadku, a potem wybuchy. Przede wszystkim − nie można zapominać o tym, że lotnisko Siewiernyj wykorzystywane było do handlu bronią, m.in. przez Wiktora Buta. A to znaczy, że było pod stałą, bezustanną obserwacją wywiadu USA, o czym Rosjanie dobrze wiedzieli. Decyzja o dokonaniu zbrodni w tak czujnie śledzonym przez wroga miejscu, niczym w oknie wystawowym, musiałaby być częścią takiej gry międzynarodowej, w którą trudno uwierzyć.

Mam na półce książkę Istvana Nemere „Kosmiczne kłamstwo”, odkrywającą, że Gagarin nigdy nie był w kosmosie, że podstawiono go w miejsce kosmonauty, który lotu nie przeżył. To bardzo pouczająca lektura: na podstawie wiedzy dostępnej przed rokiem 1990 Nemere udowadnia to na 100 proc., logicznie i przekonująco, przygważdżając sowieckie fałszerstwa. A dziś wiemy, że fałszerstwa te wynikały jednak z innego powodu.

Może się zdarzyć, że po Putinie kolejny władca Kremla znów ogłosi „głasnost” i dla uwiarygodnienia ujawni ukrywane fakty w sprawie smoleńskiej. Jeśli dowiodą one, że jednak była to „tylko” rosyjska nieudolność i podłość ekipy Tuska, obecna pochopność w ogłaszaniu zamachu może opozycji wyrządzić większe szkody niż ongiś Niewiadomski endecji.

 



Źródło: Gazeta Polska

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Rafał A. Ziemkiewicz
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo