Prosty ze mnie chłopiec, więc ucieszyłem się, że sam prezydent Komorowski złożył mi życzenia szczęśliwego nowego roku. Mile mnie zaskoczył. Dowiedziałem się, że mamy dokądś wspólnie pomaszerować. W stronę wyzwań 2013 r. Z takim oszołomem jak ja? Ale zaraz okazało się, że mamy maszerować jak 11 listopada.
I coś niestety przestało mi tu grać. Bo z kim właściwie prezydent z taką ochotą wtedy maszerował? Z Ewą „przekopaliśmy na metr w głąb” Kopacz? Z Giertychem, który wspólnie z Sikorskim dorzynał watahę? Zresztą środowisko prezydenckie ma w ogóle imponującą tradycję maszerowania „ponad podziałami”. A to z byłymi członkami WSI, którzy z dumą wspominają, że szkoleni byli przez GRU, wywiad sowieckiego totalitaryzmu. Z byłymi TW. A to bratając się w kilka dni po tragedii 10 kwietnia z Patruszewem, pupilkiem Putina, oskarżanym o przygotowywanie zamachów na własnych obywateli. Odpowiedzialnym za czeczeński koszmar. A to z dyktatorem Jaruzelskim odpowiedzialnym za setki ofiar i antysemickie nagonki.
Nie, Panie Prezydencie, jednak nie skorzystam z Pańskiej propozycji. Póki nie zmieni Pan otoczenia. Bo tak jakoś mnie Pańskie towarzystwo uwiera. Pójdę sobie osobno w roku 2013. Oby jak najdalej od Pana ziomali.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Dawid Wildstein
Wczytuję ocenę...