Podziel się swoim 1,5% podatku na wsparcie mediów Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy za solidarność! Dowiedz się więcej »

Radny PiS chce przeprosin Truskolaskiego

Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku ruszył proces, w którym szef klubu radnych PiS w radzie miasta Henryk Dębowski domaga się przeprosin od prezydenta Białegostoku. Chodzi o słowa z oświadczenia Tadeusza Truskolaskiego, wydanego po Marszu Równości w tym mieście.

zdjęcie ilustracyjne,
pixabay.com/succo

Sąd zaproponował stronom ugodę. W trakcie ogłoszonej przerwy pełnomocnicy podjęli decyzję, że nad takim rozwiązaniem chcą wspólnie pracować. W tej sytuacji sąd - na zgodny wniosek stron - odroczył sprawę bez terminu, nie przesłuchując wezwanych na ten dzień świadków. Dał stronom dwa tygodnie na polubowne załatwienie sprawy; do ich decyzji pozostawił wybór, czy będzie to ugoda sądowa czy zawarta poza sądem.

Proces ma związek z Marszem Równości, który pod hasłem "Białystok domem dla wszystkich" 20 lipca przeszedł ulicami tego miasta. Był legalny, ale towarzyszyło mu kilka kontrmanifestacji, a także "Piknik Rodziny" zorganizowany przez marszałka województwa jako alternatywa do Marszu Równości.

Przejście uczestników tego marszu kilkakrotnie próbowali zablokować kontrmanifestanci, w tym przedstawiciele środowisk kibicowskich; policja musiała użyć gazu. W stronę uczestników rzucano kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwano też obraźliwe słowa. Trwają śledztwa, policja ustaliła ponad 140 osób, które w trakcie marszu popełniły różne wykroczenia.

Dwa dni po marszu prezydent Białegostoku wydał obszerne oświadczenie; wyraził w nim swoje oburzenie wydarzeniami, które miały miejsce. "Uczestnicy legalnego marszu zostali zaatakowani przez zorganizowane grupy, w związku z czym kilkadziesiąt osób zostało poszkodowanych" - napisał.

W oświadczeniu tym jako "wyjątkowo bulwersujące" określił "zaangażowanie w te pożałowania godne ekscesy przedstawicieli PiS w wojewódzkich i miejskich organach władzy samorządowej". Wśród czterech osób z nazwiska wymienił również Henryka Dębowskiego, przewodniczącego klubu PiS w Radzie Miasta Białystok.

"Materiały zamieszczone w internecie w sposób jednoznaczny wskazują na ich czynny udział w ustawianiu blokad przeciwko marszowi. Okazuje się, że osoby, które powołane zostały, by w imieniu mieszkańców naszego regionu stanowić prawo, biorą czynny udział w jego łamaniu. Jest to w moim odczuciu drastyczne nadużycie demokratycznego mandatu i całkowite zaprzeczenie misji samorządowej"

- napisał m.in. prezydent Truskolaski w oświadczeniu, które wygłosił też 22 lipca na konferencji prasowej.

Dębowski wystąpił z pozwem o ochronę jego dóbr osobistych - dobrego imienia, zaufania publicznego i wiarygodności publicznej. Domaga się przeprosin, które miałyby być opublikowane w mediach.

W środę ruszył proces cywilny w tej sprawie; przebywającego za granicą powoda nie było, był obecny pozwany prezydent Truskolaski.

W ocenie pełnomocników prezydenta, jego oświadczenie opierało się na prawdziwych informacjach, a do tego nie przekraczało granic dozwolonej krytyki, które to granice - w przypadku polityków - są szersze. Argumentowali, że sam Henryk Dębowski załączył do pozwu dokumentację (w tym zdjęcia), która potwierdza nie tylko jego obecność na kontrmanifestacji ale i to, że niewątpliwie "stał na froncie tej blokady" obok innych przedstawicieli PiS, którzy "byli oczywiście zaangażowani w jej organizację", co wywołało też krytyczne komentarze w mediach społecznościowych.

Jak mówiła mec. Anna Krawczuk, w tej sytuacji nie można było oczekiwać od prezydenta miasta "zmuszonego" do zabrania głosu, by to zignorował. "Treść tego oświadczenia nie powstała na skutek wyobrażeń prezydenta czy jego odczuć, ale na podstawie jednoznacznej treści materiałów faktycznych" - mówiła.

Pełnomocnik radnego podkreślał, że określenia użyte w oświadczeniu "poniżają" jego klienta jako osobę wykonującą mandat publiczny, który wymaga zaufania społecznego. "Do decydowania o tym, czy ktoś łamie prawo, czy też nie, są upoważnione inne organy, akurat nie prezydent Białegostoku" - mówił mec. Krzysztof Karwowski. Dodał, że według jego wiedzy, nikt nigdy nie postawił Henrykowi Dębowskiemu zarzutów związanych z łamaniem prawa.

Sąd zaproponował stronom ugodę, przedstawiając też jej ramowe warunki. Prezydent Tadeusz Truskolaski przyznał, że wydając w lipcu oświadczenie, działał pod wpływem dużych emocji i w dużym stresie. "Użyłem, moim zdaniem, i tak delikatnych słów, bo straty, jakie poniosło nasze miasto w wyniku tych zajść, są tak naprawdę nie do odrobienia. Moim zamiarem nie było obrażanie kogokolwiek, natomiast trudno było przejść do porządku dziennego nad tym, że osoby publiczne są na pierwszej linii frontu można powiedzieć, przeciwko legalnemu marszowi" - mówił, nie wykluczając dojścia do porozumienia.

Kiedy żadna ze stron takiej możliwości nie wykluczyła, sąd dał im kilka minut przerwy, by przed salą rozpraw mogły ze sobą porozmawiać. Po tej rozmowie okazało się, że są szanse na stworzenie wspólnego stanowiska, które mogłoby zakończyć sprawę. Obie strony mają nad tym wspólnie pracować; miałoby to być oświadczenie prezydenta Truskolaskiego do zamieszczenia na stronie magistratu.

Dlatego, na zgodny wniosek uczestników postępowania, sąd odroczył sprawę bezterminowo i dał stronom dwa tygodnie na polubowne załatwienie sporu. Ugodę, jeśli do niej dojdzie, mogą one zawrzeć zarówno przed sądem, jak i poza nim.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl,

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
redakcja
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo