Podziel się swoim 1,5% podatku na wsparcie mediów Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy za solidarność! Dowiedz się więcej »

Zmartwychwstanie wartości

Tragedia smoleńska to dla mnie wielki dramat, z którego pewnie nigdy się nie otrząsnę - mówi Marta Kaczyńska w rozmowie z "Codzienną".- Ale widzę też dobro, które przetrwało.

Tragedia smoleńska to dla mnie wielki dramat, z którego pewnie nigdy się nie otrząsnę - mówi Marta Kaczyńska w rozmowie z "Codzienną".- Ale widzę też dobro, które przetrwało. Może lepiej mówić w kontekście wartości – zwłaszcza z powodu czasu, w który teraz wchodzimy. Okazuje się, że nie zdołano pogrzebać wartości, którym wierni byli moi Rodzice.

Po raz kolejny obserwujemy atak na śp. Lecha Kaczyńskiego tuż przed rocznicą 10 kwietnia. Nie ma Pani wrażenia, że jest to próba uwiarygodnienia aktualnego prezydenta? „Lech Kaczyński był kiepskim politykiem, dobrze że mamy Komorowskiego – więc dobrze, że nastąpiła katastrofa”?

Zgadzam się, choć nie uważam, by to był jedyny powód tej nagonki. Mamy do czynienia z kolejną próbą tworzenia wizerunku mojego ojca jako osoby słabej i nieporadnej. To powrót do tych samych metod, które miały miejsce za jego życia. Za wszelką cenę usiłuje się zniszczyć istniejący w społeczeństwie, zwłaszcza wśród tych, którzy analizują sytuację polityczną w Polsce, wizerunek prezydenta, który poświęcił się w pełni dla kraju. Miał wizję i plan, które konsekwentnie realizował. W dzisiejszych realiach atak na jego politykę może być niewątpliwie poczytywany za hołd składany przez partyjniaków z mediów obecnemu prezydentowi i uprawianej przez niego polityce.

W czasie wysłuchania publicznego w Brukseli pojawiły się mocne, konkretne wnioski z badań naukowców, które natychmiast zagłuszono...

Zaobserwowałam natychmiastową reakcję. Radosław Sikorski opublikował taśmy z Ministerstwa Spraw Zagranicznych. To oczywiście przekierowało uwagę opinii publicznej z informacji o dwóch wybuchach na Sikorskiego, ale z drugiej strony pokazało, że władza i bliskie jej media nie są w stanie przykryć prawdy zupełnie innymi informacjami, niezwiązanymi z katastrofą. Serial o rodzicach Magdy z Sosnowca już powoli przestaje działać.

W świetle ostatnich doniesień trudno nie spytać: uważa Pani, że 10 kwietnia doszło do zamachu?

Wszyscy eksperci zajmujący się badaniem katastrofy działają bez najważniejszych dowodów: bez wraku i czarnych skrzynek. Opierając się jednak na wynikach badań, które udało się dotychczas uzyskać, uważam, że z bardzo dużym prawdopodobieństwem można twierdzić, że do katastrofy doszło przy udziale osób trzecich.

Jak w takiej sytuacji nazwać rząd, który aktywnie współdziałał w pozbawieniu Polski głównych dowodów w sprawie?

Według mnie, delikatnie rzecz ujmując, są to ludzie działający wbrew polskiej racji stanu. Przypominam też, że właśnie teraz, gdy z sobą rozmawiamy, usiłuje się sprzedać drugi tupolew, który jest jednym z kluczowych dowodów dla ustalenia przyczyn katastrofy. Wnioski nasuwają się same.

Ze stenogramów ujawnionych przez Sikorskiego wynika, że nie mając żadnej wiedzy o tym, czy Lech Kaczyński przeżył, ośmielił się zadzwonić do Jarosława Kaczyńskiego i powiedzieć, że jego brat zginął.

Według mnie ten człowiek nie powinien piastować jakiegokolwiek poważnego stanowiska. Na poziomie ludzkim całkowicie przekroczył elementarne granice. W tamtej chwili nie miał podstaw, żeby twierdzić, że nikt nie przeżył katastrofy. Co gorsza, polski minister spraw zagranicznych natychmiast wpisał się w rosyjską retorykę. Błąd pilotów, cztery podejścia do lądowania, a potem teoria naciskowa. Nie chce się wierzyć, by mogła to być tylko kwestia przypadku.

Niedawno w związku z wizytą prof. Badena powrócił temat ponownych sekcji zwłok ofiar tragedii. Jak postrzega Pani działanie polskiego rządu w tej sprawie?

Już zawsze będę miała przed oczami widok trumny z ciałem mojego ojca, która była wywożona na ciężarówce, niedbale rzucona na wierzch. Ale pomijając moje uczucia, pewien czas temu udostępniono mi akta śledztwa. Zostałam zobowiązana do nieujawniania ich zawartości. Mogę tylko wskazać, że jest dla mnie oczywiste, że dla dobra sprawy pewne fragmenty należałoby przedstawić do ekspertyzy niezależnym ekspertom, takim jak np. prof. Baden. Zdaję sobie sprawę, że przy znanym wszystkim nastawieniu prokuratury będzie to jednak niezwykle trudne.

Czym jest świadomość istnienia w państwie, którego reprezentanci, rządzący, zajmują się profanowaniem i niszczeniem pamięci o najbliższych Pani osobach?

- To dla mnie bardzo bolesne. Skądinąd widać wyraźnie, że w im bardziej ordynarny sposób usiłuje się tę pamięć profanować, tym więcej osób zdaje sobie sprawę ze stopnia natężenia nieuczciwości i złej woli. Dziwię się, że ci ludzie potrafią patrzeć innym w oczy i pełnić swoje funkcję. Bardzo dobry tekst napisała  ostatnio Joanna Lichocka. Nawiązała do  postaci Friedy z „Mistrza i Małgorzaty”, stwierdzając, że Ewa Kopacz już zawsze będzie miała przed oczami gumowe rękawiczki. Zastanawiam się jak ci ludzie mogą mieć czelność egzystować w polskim życiu publicznym. Sądzę, że na Zachodzie byłoby to niemożliwe. Mamy sytuację, gdy ginie głowa państwa, ginie 95 innych osób i nikt nie ponosi za to politycznej odpowiedzialności. A wiemy kto przygotowywał i odpowiadał za wizytę. Nawet NIK to stwierdził. Oni po prostu idą w zaparte. Ale o jakiej moralności człowiek może w tej sytuacji iść w zaparte?

Dziś świętujemy Wielkanoc. Ze śmierci Zbawiciela, okresu smutku, przechodzimy do zmartwychwstania. Dlatego pozwalamy sobie zadać to ciężkie pytanie: na ile więc możemy mówić o pewnych pozytywnych skutkach katastrofy, o odrodzeniu się wartości?

To prawda, że w pewnym sensie całe to zło sprowokowało dobro. Ludzie się jednoczą. Ja to widzę nawet w swoim otoczeniu. Dziś np. ktoś zaczepił mnie w sklepie i stwierdził, że „Młodzi ludzie są z Panią, Pani Marto, my wiemy, co się stało, niech Pani działa, żeby coś się zmieniło”. Bardzo często się spotykam z takimi reakcjami. Ludzie się organizują, chcą coś zmienić. Naukowcy się ośmielają, mają odwagę prowadzić pewne badania. Ludzie żyją bardziej świadomie – przede wszystkim młodzi ludzie. Ogromna część z nich ma potrzebę prawdy i funkcjonowania w czystych regułach, bez kolesiostwa. Wiele osób po 10 kwietnia poczuło, że chce coś zrobić dla tego kraju nie po to, by zaistnieć, ale po prostu z przeświadczenia, że muszą wziąć sprawy w swoje ręce.

Spotkamy się w Warszawie 10 kwietnia?

Spotkamy się. Będę rano w Krakowie na mszy w krypcie. Po południu przyjadę do Warszawy.

Chciałaby Pani zachęcić ludzi, by przyszli na obchody?

To trudna sytuacja i nie mam żadnego prawa nawoływać i zachęcać ludzi. Każdy, kto ma taką wewnętrzną potrzebę, przyjdzie. Chociaż oczywiście będę bardzo wdzięczna wszystkim, którzy tego dnia będą obecni na Krakowskim Przedmieściu.

Cały wywiad został opublikowany w „Gazecie Polskiej Codziennie”

 



Źródło:

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo