Maria Czubaszek na sztandarach postępowego feminizmu, korporacji i klinik aborcyjnych. Trochę podstarzała z niej Marianna, więc pewnie piersi raczej odsłaniać nie będzie, ale ważne, że na barykady raźno prowadzi zastępy sobie podobnych, tylko młodszych. A czym zdobyła sobie taką miłość Czubaszek?
Ot stała się piewcą(czynią?) modelu eunucha korporacyjnego. Istoty jak najbardziej mobilnej, nieprzywiązanej do niczego, będącej na każde skinienie mocodawcy. Kariera rzecz to w końcu święta – nic dziwnego więc, że Czubaszek pasowano na nową Madonnę lewicy. Dzieci? Religia? Zobowiązania? Tradycja? Wspólnota? Nie, lepiej być wykastrowanym trybikiem systemu, niż mieć coś swojego. A tu nagle patrzę w telewizor – TVN24, i co widzę? Czubaszek w telewizji przemawia? A nie, to premier Tusk. Ale teza jakoś podobna – kastrujmy się. Po co nam wspólnota i prawda, zdaje się pytać zafrasowany mąż stanu, skoro przez to Rosja nas nie polubi? Po co nam wolność, skoro mamy ACTA i ministra Boniego? Po co suwerenność? To passé, a z takim ideałem na karku ciężko o fuchę w strukturach UE. Więc drodzy czytelnicy, wyobraźmy sobie bardziej postępowych Starszych Panów i zaśpiewajmy wspólnie – kastracja jest dobra na wszystko, kastracja na drogę zbyt śliską.
Źródło:
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Wczytuję ocenę...