W „Gazecie Polskiej” ujawniłem, jak silnym parasolem ochronnym służb specjalnych za rządów PO-PSL cieszyła się grupa biznesmena hazardowo-paliwowego, człowieka z kilkunastoma zarzutami prokuratorskimi na koncie. Taka sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca. A jednak się zdarzyła.
Opisana historia obnaża skrajną słabość państwa kierowanego przez rząd Donalda Tuska. Szokować mogą związki Krzysztofa Bondaryka, ówczesnego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, z mafią pruszkowską. Niewykluczone, że to właśnie te relacje mogły się stać elementem nacisku na niego. To, czy tak było, jak najszybciej powinna wyjaśnić prokuratura. Kierowana przez Bondaryka służba powinna bowiem stać na straży bezpieczeństwa ekonomicznego państwa. Tymczasem na pewno tak nie było. Najlepszym na to dowodem jest eldorado, jakie przez lata w Polsce mieli VAT-owscy przestępcy.