Politycy PO zapomnieli chyba, że po ujawnieniu taśm z warszawskich restauracji posiadali narzędzia mogące wyjaśnić całą aferę. Nie zrobili tego, mimo że działania służb specjalnych w tej sprawie nadzorował jeden z jej bohaterów Bartłomiej Sienkiewicz.
W rezultacie nie tylko nie wiadomo, ile jest nagrań, ale także w czyim są posiadaniu. Dlatego dziś utyskiwania polityków tej partii, że to rzekomo PiS stoi za nielegalnymi nagraniami, jest łagodnie mówiąc żałosne. Dlaczego mając w ręku tak podobno sprawnie działające ABW, CBA, CBŚ i SKW, nie potrafili tego wykazać? Niestety ta nieudolność w działaniu służb specjalnych za rządów PO-PSL bardzo drogo kosztuje. Bo taśmy z Sowy i Przyjaciół oraz Amber Room w dalszym ciągu straszą i będą straszyły. Nie mówiąc już, że mogą być elementem nacisku na polityków opozycji i dawnych wpływowych państwowych menedżerów…